Ale obudził mnie...ludź! Jakaś mała Ludziowa była obok mnie:
Miała ze sobą plecak. Miała tam jakieś siedzenie, śmieszne coś i cztery takie dziwne kółka, tylko ,że wielkości mojego kopyta. Położyła siedzenie na moim tułowiu. Śmieszne coś pod język. Bardzo było zimne. Też z plecaka wyjęła takie coś i zdrapywała brudy z mojego kopyta. Potem założyła mi takie dziwne kółka do kopyt i przybiła je jakimś metalem. O! I jeszcze zapięła te siedzenie. Założyła czapkę i jakieś buty. Wsiadła na mnie i po kłusowałyśmy. Nazwała mnie Black. Jakoś musiałam się przyzwyczaić z moim drugim imieniem. Tak się przywiązałam z tym imieniem, że zapomniałam o Black Beauty! Zabrała mnie do drewnianego czegoś. Do czegoś, co nazywała stajnią. Byłam sama. Aż usłyszałam głos:
-Hej! Witaj w Watermelon Stable!-
Przestraszyłam się:
-Halo? Kto to powiedział-
Obok stał malutki kucyk:
-Mów mi Apple Pancake. Dlaczego? Kocham jeść placki z jabłkami i mam takie placki na ciele-
-Jesteś tu sam?- Spytałam się
-Nie, jest jeszcze Irbis i Corny- Powiedział Apple
Zobaczyłam kucyka:
-Kim jesteś?-
-Jestem Irbis. Siostra Apple Pancake'a, a tam jest Corny. Piękny arab.-
Zobaczyłam araba:
Biegł na wielkiej przestrzeni. Tamten ludź wypuścił mnie i kucyki na przestrzeń. Było wspaniale! Żyłam w raju!
C.D.N...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz