Wszyscy zaczęli klaskać , bo uległem .
-W innych krajach sądzą że na zachodzie nie da się normalnie żyć , że koleje nie przedrą się przez niektóre tereny , że indianie nigdy nie pogodzą się ze swoim losem... - Powiedział pułkownik .
Popatrzyłem się na Wartkiego . Pułkownik uderzył mnie batem , ruszyłem dalej .
- Tylko ten kto tak sądzi mógłby myśleć że tego konia nie da się złamać . - Mówił dalej .
Konie schyliły głowy wyrażając swój smutek .
- Dyscyplina , czas i cierpliwość.... 3 niezbędne warunki sukcesu . - Powiedział .
Nie mogłem tego znieść . Nie mogłem myśleć że przegrałem , że uległem , że wszytko już stracone...
Uderzyłem przednim kopytem o ziemię .
Czasem wolne mustangi muszą robić to co muszą .
- Mustang... - Powiedział pułkownik widząc że się zatrzymałem .
I to właśnie był ten czas....
Ugryzłem lejce . Pociągnąłem je . Wyrwałem pułkownikowi lejce z jeden ręki .
Stanąłem dęba i wyrwałem je z drugiej ręki . Jeszcze raz stanąłem dęba . Uderzałem kopytami
w powietrze . Podskoczyłem i zaczęła się walka... Podbiegłem do ściany zagrody . O wystający kawałek drewna przerwałem rzemień który trzymał siodło . Pułkownik chwycił mnie za
grzywę . Przerzuciłem go przez głowę . Dwunogi ogarnął strach . Pułkownik popatrzał mi prosto w oczy , tego właśnie chciałem .
Zarżałem gniewnie . Podrzuciłem łeb do góry . Pułkownik przeleciał ogrodzenie i uderzył o drewnianą ścianę budynku .
Przewróciłem się i rozwaliłem bramkę zagrody . 3 dwunogów szybko podbiegło do pułkownika .
Podnieśli go . Pułkownik szybko ich odepchnął . Wartki uśmiechnął się .Odwrócił się w moją
stronę . Wstałem . Patrzyłem na pułkownika . Konie były przestraszone bo nie wiedziały co zrobię.
Pułkownik patrzył na mnie piorunującym wzrokiem . Jeden z koni uznał że wygrałem i zaczął
rżeć triumfalnie . Wszystkie inne konie też zaczęły rżeć. Byłem zaskoczony że wygrałem .
- Złapać go ! I przytrzymać ! - Krzyknął pułkownik .
- Tak jest ! - Odpowiedział żołnierz .
Przywiązali mnie do zagrody . Pułkownik wyciągnął rewolwer z kieszeni jednego z żołnierzy .
Naładował go . Wartki patrzał przestraszony na palce pułkownika . I wtedy rozległ się huk
a ja poczułem straszny ból . Kula trafiła mnie w brzuch . I wtedy Wartki uwolnił się przecinając
węzły nożem . Pułkownik przymierzał się do drugiego strzału gdy Wartki na mnie wskoczył .
Kopnął pułkownika a mi kazał biec ! Nie zaczął bym biec gdyby nie to co się teraz działo !
Wszyscy żołnierze zaczęli za nami gonić ! Biegłem ile sił w nogach .
Dałem znak koniom przywiązanym do słupa . Ustawiły się w równym rzędzie . Wtedy uderzyłem bokiem o słup a on się złamał . Uwolniłem przy tym kilka koni . Konie pobiegły za nami . Jakiś
dwunóg podniósł pistolet i wymierzył w Wartkiego ! Zacząłem biec prosto na niego . Uderzyłem
go kopytem a on wpadł do jakiegoś boksu . Biegłem dalej . Drzwi do stajni były zamknięte .
Odbiłem się od ziemi jak najmocniej umiałem i wskoczyłem do środka stajni . Przebiegłem
przez całą stajnie . Kiedy byłem na końcu uderzyłem kopytami w drzwi . Otworzyły się .
C.D.N...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz