- Bierz go Marphi ! Jest twój - Krzyknął jakiś dwunóg .
Spróbowałem go ugryźć ale mi się nie udało .
- Dziki jak diabli ! - Krzyknął .
- Jak się nim zajmę to przestanie być taki dziki... - Powiedział Marphi .
Próbował mi obciąć grzywę .
Ugryzłem go w rękę . Na placu rozległ się okrzyk bólu tamtego dwunoga .
- Chcesz walczyć ? - Zapytał Marphie . - To masz ! -
Założyli mi jakąś chustkę na pysk . Nie mogłem już gryźć .Znowu zaczął obcinać mi grzywę .
Przygniotłem jego rękę swoim bokiem .
Konie zaczęły śmiać się z Marphiego . Marphie kazał mi przywiązać boki .
Kiedy byłem już przywiązany podszedł do mnie . Podniósł moje przednie kopyto i zaczął je czyścić .
Wyciągnąłem nogę z jego rąk i kopnąłem go . Konie znowu zaczęły się śmiać bo Marphie miał ślad
kopyta na spodniach ! Przywiązali mi przednią nogę do słupa .
- Tylko tam mocno przywiąż ! - Krzyknął Marphie .
Kiedy przybił mi podkowę podniosłem tylną nogę i uderzyłem go nim prosto w głowę .
Marphie z hukiem upadł na ziemię . Konie znowu zaczęły się śmiać.
Pomogli wstać kowalowi . Miał teraz wielki siniak na oku ! Przywiązali mi wszystkie cztery kopyta
do słupów a w tym czasie Marphi wszedł do kowalni .
Kiedy z niej wyszedł konie się przestraszyły .
Kiedy już miał wypalić na moim boku znak " US " uwolniłem pysk i uderzyłem go swoją głową w jego głowę .
- Marphie , żyjesz !? - Zawołał jakiś dwunóg .
Marphi z trudem się podniósł i stanął obok pułkownika .
- Yyy... Kapralu , zbierzcie paru ochotników i zaprowadźcie go do stajni - Powiedział jeden z dwunogich .
- Nie do stajni . - Powiedział pułkownik .
- A gdzie ? - Zapytał jeden z dwunogich .
- Do zagrody . Trzeba złamać tego konia.... - Odpowiedział .
Ludzie zebrali się przy zagrodzie .
Osiodłali mnie . Wsadzili mi wędzidło do pyska . Było okropne ! Jeden dwunóg usiadł na moim
grzbiecie . Otworzyli bramkę . Wyskoczyłem z niej wierzgając dziko . Podskakiwałem .
Rozpędziłem się , podskoczyłem i zatrzymałem nagle .
Dwunóg uderzył głową w moją szyję .
Ponownie ruszyłem jak najszybciej .
Biegałem jak najszybciej w kółko . Skoczyłem do góry i wtedy zrzuciłem dwunoga z siebie .
Popatrzyłem na niego .
Następny dwunóg wszedł do zagrody . Wskoczył na mnie . Kiedy bramka się otworzyła udawałem
okropnie zmęczonego . Inne konie już myślały że uległem ale nie . Popatrzyłem na niego
z błyskiem w oczach . Przeraził się . Wyskoczyłem z bramki . Wierzgałem jeszcze dziczej niż
przedtem !
Po kilku sekundach już leżał na ziemi .
C.D.N....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz