wtorek, 23 lipca 2013

Od Spirit " Moja Historia " cz . 1

Przyszedłem na świat w pięknej dolinie . Moją matką była Soul . Była piękna ! Miała jasną grzywę 
którą pamiętam do dziś . 

Esperanza.jpg
Kiedy pierwszy raz , chwiejnym krokiem podszedłem do niej zobaczyłem w jej oczach szczęście .
Dorastałem dzięki niej . Stawałem się coraz większy i mądrzejszy . 

Aż w końcu dorosłem :

Byłem przywódcą stada . Musiałem je chronić . Pokonałem pumę w obronie źrebaka .
 


Pewnej nocy przechadzałem się pośród stada . Zobaczyłem coś zupełnie nowego , coś co całkowicie 
i na zawsze
miało zmienić moje życie....
 
- Muszę to sprawdzić . - Powiedziałem do Soul .
- Nie... Spirit nie możesz ! - Krzyknęła .
- Mogę... - Powiedziałem .
 
Zarżałem i ruszyłem w drogę . Biegłem długo... Bardzo długo ale w końcu dotarłem do źródła światła .
Zobaczyłem coś płonącego , gorącego i czerwonego .

To było ognisko .Obok niego leżało kilku dwunogich .
 
 Potem zobaczyłem kilka koni .
 
 Nie mogły się 
uwolnić ! Były przywiązane do jakiegoś słupa . Zarżałem . Obudziło to tych dwunogich . Kiedy mnie zobaczyli wskoczyli na konie i zaczęli mnie gonić ! Pobiegłem w kierunku stada .











 
 Soul mnie zobaczyła . Przeraziła się . Kazałem jej uciekać . Popędziłem w kierunku skał . Już miałem im uciec 
gdy nagle jakiś sznur owinął się na mojej szyi !
 
 Sciąngął mnie z z półki skalnej i zrzucił na ziemie . 

Byłem uwiązany . Kazali mi wstać . Zobaczyłem moją matkę . 

Chciała do mnie podejść ale powiedziałem po prostu " nie " . 
 
Bałem się , nie wiedziałem co mnie czeka ale przynajmniej moja matka i moje stado byli 
bezpieczni .



 
" Jedno wiem , nie poddam się..." . Ciągle powtarzałem te słowa dla otuchy . 
Prowadzili mnie tak przez lasy , łąki , doliny i pustynie ale ja ciągle to powtarzałem , " Nie poddam się " Ja to wiedziałem . Wiedziałem że będę walczył choćby nie wiem co . Doprowadzili mnie do
jakiegoś wielkiego budynku .
 Miał tylko jedno , ogromne wejście . Drzwi się otworzyły . Z trudem wprowadzili mnie do budynku .
 
To co tam zobaczyłem zupełnie mnie zaszokowało . Ten widok wstrząsnął mną . 
Byłem wolnym mustangiem więc nie mogłem pojąć dlaczego konie idą równo , z dwunogami na grzbietach . Jeden z nich przystanął i popatrzył się w moją stronę . Dwunóg jak najmocniej uderzył 
go batem jednak on nie uległ - walczył dalej . Wierzgnął i stanął dęba . Dwunóg zszedł mu 
z grzbietu i poprowadził do stajni . Usłyszałem huk . I rozpaczliwe rżenie konia . Po tym rżeniu
wszytko ucichło . Zobaczyłem tylko dwunoga z czymś w ręku . 
Nie wiedziałem co to jest . Co trzyma w ręku ten dwunóg . Jednak kiedyś się o tym dowiedziałem . 
- Jakiś problem panowie ? - Zapytał pułkownik .
- Mamy tu takiego narwańca ! - Krzyknął jeden z tych dwunogich . 
- Armia ujarzmiła już wiele dzikich koni... Ten nie będzie wyjątkiem . - Powiedział pułkownik . 
Włożył mi coś co nazywali palcatem pod pysk . 
Przegryzłem go na pół . 
Pamiętam dzień , kiedy po raz pierwszy zobaczyłem grzechotnika . Pułkownik nie przypominał
grzechotnika ale czułem że w pewnym sensie to wąż.... 
- Zrobić mi z niego wierzchowca ! - Krzyknął pułkownik . 

C.D.N....








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz