Kłusem biegałam po łąkach... nagle poczułam, że ktoś mnie śledzi... odwróciłam się i zobaczyłam jakiegoś konia z jeźdźcem:
Chodzili obok mnie, jakby chcieli mnie zabić. Przestraszyłam się. Jeździec zszedł z konia z toporem. Machnął obok mnie. Uciekałam z całych sił. Odwróciłam się znowu. Koń zniknął. Uśmiechnęłam się. Gdy nagle wpadłam na niego. Jeździec machnął toporem i podciął grzywę. Zapłakałam. Uciekłam jak najszybciej i jak najdalej. Zgubiłam ich. Padłam... Zamknęłam oczy. Myślałam, że to koniec. Ale...
C.D.N...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz